O
Wyborach Inaczej
Podczas niedawnej
wizyty w rodzinnym Krakowie wpadła mi do ręki „analiza” pióra Elżbiety
Ringer na temat wyborów w USA.
Dotknięty
wyjątkowo tendencyjnymi opiniami i naginaniem faktów, sięgnąłem po inne
teksty Ringer publikowane w Dzienniku Polskim i zobaczyłem w nich Stany,
jakich mimio spędzenia tu już ponad ćwierci wieku nie poznaję. Myślę, że
czytelnicy Dziennika Polskiego powinni mieć okazję do przeczytania
komentarza o sytuacji w USA napisanego z nieco innego punktu widzenia.
Jeśli chodzi o same wybory, śpieszę donieść iż, wielu znanych mi blisko,
dojrzałych ludzi, wykształconych i na stanowiskach, uroniło łezkę w
momencie gdy stało się jasne, iż na czele następnej aministracji stanie
Obama. Uczucie nadziei i ulgi, które nas w tym momencie ogarnęło nie
było tylko, przynajmniej w moim wypadku, pozytwną reakcją na
niewątpliwie inspirującą postać i słowa Obamy, lecz było przedewszystkim
skutkiem uświadomienia sobie, iż era rządów szowinistycznej,
obskuranckiej i niekompetentnej administracji Busha kończy się
nieuchronnie. Ten rząd, wykorzystując terrorystyczny atak z 11.IX.2001
jako pretekst, zrealizował stare plany wpływowych kół do dokonania
inwazji Iraku i przez to wprowadził Stany w bagno militarne i polityczne
a także gospodarcze i finansowe, z którego wydobycie się
będzie trudne i długotrwałe, a pozycja USA jako lidera wolnego świata
już nigdy zapewnie nie będzie tak jednoznaczna jak przed tą awanturą.
Administracja Busha, szczególnie jeśli chodzi o „walkę z terrorem” i
„sprzedaż” opinii publicznej inwazji Iraku wzbiła się na wyżyny
zakłamania i manipulacji, które przywodzą na myśl taktyki znanych nam
bliżej niektórych wielkich Przywódców z XX wieku, w tym nowomowę znaną z
PRL-u. To osobny temat, ale warto zauważyć, że poglądy Pani Ringer
odzwierciedlane w Jej komentarzach są zbieżne z tymi reprezentowanymi
przez „neokonów,” którzy opanowali politykę zagraniczną administracji
Busha. (Polecany wybór źródeł traktujących ten temat:
http://iraqandwaronterror.blogspot.com)
Już
pierwsze słowa relacji powyborczej Pani Ringer: „Wybory w USA wygrał
osioł – symbol partii demokratycznej”, (6.XI.2008) jest mało
wybrednym upustem złości, że tak zaciekle zwalczany i opluwany przez nią
na łamach Dziennika Polskiego kandydat zdecydowanie wygrał wybory.
Nonsens
cieknie z kolejnych zdań: że media faworyzowały Obamę za wyjątkiem tylko
kilku szanujących się (!), że Obama ma ultra-lewicowe (!) poglądy, że
wychował się na myśli marksistowskiej(!), że elektorat odrzucił
tradycyjne amerykańskie wartości (!), że Obama nałoży cenzurę(!). Każdy
ma prawo do swych opinii, ale nie rozumiem dlaczego take propagandowe
bujdy drukuje od miesięcy Dziennik Polski. Jak pisał
Piotr Gillert w Rzeczpospolitej (http://blog.rp.pl/gillert/2008/11/ patrz
artykuł z 13 listopada 2008): "Obama to lewak, socjalista,
komunista. ... O
ile jednak taki zarzut brzmi jak w miarę uzasadniona figura retoryczna w
ustach amerykańskiego republikanina, to w ustach większości Polaków
zasługuje co najwyżej na salwę śmiechu."
Instytucje takie jak powszechna służba zdrowia, państwowe szkolnictwo,
rozbudowany państwowy sektor gospodarczy (transport), czy dowody
osobiste, których to instytucji nie kwestionuje żadna z głównych partii
w Polsce, to dopiero komuna w oczach Amerykanów, gdzie takie instytucje
nie są znane (i Obama ich nie proponuje, za wyjątkiem reformy służby
zdrowia).
Pani Ringer ma oczywiście pełne prawo do faworyzowania swego kandydata w
analizach i opiniach - ale czytelnikom Dziennika Polskiego należą się
sprostowanie przekręconych lub wybiórczo przedstawionych faktów jak i
zaprezentowanie opinii z kół nie zbliżonych do tych, z którymi
sympatyzuje Pani Ringer. Oto kilka wybranych przekręceń i nadużyć z
kilku artykułów spośród kilkuset zamieszczonych w Dzienniku Polskim na
przestrzeni lat:
W tekście z 4.X.2008 czytamy, że kandydat na wiceprezydenta z ramienia
Partii Republikańskiej Sarah Palin „... potknęła sie poważnie w kilku
telewizyjnych wywiadach przeprowadzanych przez liberalnych, niezbyt jej
życzliwych dziennikarzy zadających podchwytliwe pytania”.
Że się potknęła to
prawda, delikatnie mówiąc.
Np. na
pytanie o jej doświadczenia w sprawach zagranicznych powiedziła że
przecież jest gubernatorem Alaski, skąd .... widać Rosję. Zatkało ją,
gdy została zapytana przez dziennikarkę telewizyjną z jakich gazet
czerpie wiadomości.
Bardzo podchwytliwe!
(najwyraźniej nie czyta żadnych!).
Trudno się
więc dziwić gdy ostatnio wyszło na jaw, że pani Palin nie wiedziała że
Afryka to nie państwo, tylko kontynent. Jak pisze Ringer, w trakcie
telewizyjnej debaty z Bidenem, kandydatem Demokratów na wice-prezydenta,
Palin „...gdy brakowało jej konkretów z talentem prześlizgała sie po
temacie...”. Tłumaczenie na nasze jest takie, że Palin nie mając
przygotowanego tekstu odpowiedzi na zadane pytanie recytowała
zapamiętane paragrafy na zupełnie inny temat, co budziło uśmiechy
politowania wśród widzów i konstrenację nawet u niektórych Republikanów.
Kilka znaych
postaci z ich szeregów wzywało Palin do ustąpienia z kandydatury.
Owszem, byli tacy (wliczając w to najwyraźniej Panią Ringer), którym nie
przeszkadzało iż osoba o takich horyzontach i wiedzy mogła stanąć u boku
72-letniego McCaina jako następca lidera wolnego świata.
Ale
większość była na szczęście innego zdania. Ringer cytuje iż sondaż CNN
wykazał iż 84% widzów oceniło iż Palin wypadła w tej debacie lepiej niż
oczekiwano (gdyż wszyscy oczekiwali kolejnej mamuciej gafy!).
Naturalnie nie dodała, że ten sam sondaż wykazał, iż większość uznała iż
Biden wypadł lepiej i tylko mała mniejszość uważa że Palin ma kwalifikacje do
urzędu.
W tym samym artykule (4.X.2008) Ringer pisze, iż na zjeździe
Republikanów „Prawdziwą euforię wywołał niezależny senator z
Connecticut Joe Lieberman, oddany przyjaciel McCaina.
Lieberman wystąpił z
szeregow Partii Demokratycznej, do której należał niemal całe życie, gdy
na jej czele staneli ultralewicowi działacze.”
Otóż
Lieberman wystąpił z Partii Demokratycznej po tym, gdy przegrał wstępne
wybory Demokratów w 2006 w stanie Connecticut na rzecz antywojennego
kandydata Neda Lamota, po czym startował w wyborach generalnych jako
kandydat „niezależny” i utrzymał swoje miejsce w Senacie głównie dzięki
poparciu części republikańskiego, pro-wojennego elektoratu. Lieberman
był jednym z bardziej liberalnych (lewicowych) senatorów Partii
Demokratycznej i głosował 90% razy wraz z większością Demokratów. Jego
wystąpienie z partii i popieranie McCaina nie ma nic wspólnego z
„lewicowością” przywódców Partii Demokratycznej, a wszystko z jego
gorącym poparciem dla inwazji Iraku (a obecnie bombardowania Iranu).
Zresztą identyczne podłoże miało wystąpienie na zjeździe Partii
Republikańskiej przed wyborami w 2004 roku demokratycznego senatora
Zella Millera z Georgii. Nazywanie przez Ringer przeciwników wojny w
Iraku (to większość społeczeństwa!) ultralewicowcami to nieprzyzwoita
manipulacja.
W tekście z 25.VIII.2008 czytamy: „Jaki ma więc Obama pożytek z
Bidena?
Może wygrać niezwykle
ważną w wyborach potyczkę w Pensylwanii, skad Biden pochodzi, a który to
stan w całości(! –JP) głosował w prawyborach na Hillary Clinton”.
To
oczywista nieścisłość, Hilary Clinton uzyskała w prawyborach w
Pensylwanii 55% glosów wobec 45% dla Obamy, a więc na Obamę w
Pensylwanii głosowała tylko niewiele mniej niż połowa elektoratu. Obok
czytamy, że „John Kennedy dostał się do Bialego Domu i jak wiadomo,
okreżną drogą, dzięki wsparciu mafii”. Trudno uwierzyć, iż można
przedstawać takie niesprawdzalne teorie spiskowe jako oczywistą prawdę.
„Obama Gra
na Rasiźmie” grzmi tytuł relacji z 29.V.2008. Jest to zupełnie
bezpodstawne i wręcz nielogiczne.
Rasowe
uprzedzenia mógłby wykorzystywać biały McCain, ale tego ku swojej chwale
nie robił, co zresztą nie zmienia faktu iż w niektórych południowych
stanach, gdzie dalej sporo ludzi uważa że miejsce murzyna, nawet po
Harvardzie, jest na plantacji, mniej niż 10% białych głosowało na Obamę.
To że uzyskał
on olbrzymią większość głosów czarnych obywateli jest oczywistym
wynikiem tego iż są oni z różnych względów upośledzoną ekonomicznie
warstwą, dlatego zawsze ich większość głosuje na bardziej im
przychylnych demokratów i oczywiście tym chętniej poprą „swojego.”
Tytułowa sugestia iż jest to wynik „gry” Obamy jest pozbawioną
jakichkolwiek podstaw insynuacją. Dodajmy że na Obamę głosował większy
procent białych niż na poprzednich kandydatów Demokratów w wyborach
prezydenckich (Al Gore w 2000 i John Kerry w 2004).
Obok
czytamy również, że według Obamy „...powinno się bez żadnych warunków
wstępnych rozmawiać z terrorystami i przywódcami państw totalitarnych”.
Jest to nieprawda, gdyż Obama nigdy nic takiego nie powiedział bez
znczących obwarunkowań pominiętych przez Ringer, natomiast faktem jest
iż na pewno będzie bardziej skłonny od negocjacji i rozmów niż do bij,
bombarduj a potem się pytaj taktyki Busha.
Podobnie jak
nieuczciwe jest wytykanie Obamie w tym samym zdaniu iż „Hamas go
popiera,” gdyż oczywiście Obama nie ma wpływu na to co mówią o nim
inni. Do tego Hamas jest demokratycznie wybraną opcją większości
Palestyńczyków mieszkających a raczej wegetujacych w Gazie, największym
na świecie więzieniu dla 1.5 miliona, głównie dla uchodźców z terenów
zajętych przez Izrael i ich potomków. To że Hamas ucieka się też do
taktyk terrorystycznych jest godne potępienia, ale również i Izrael jest
oskarżany przez organizacje międzynarodowe o niedopuszczalne metody
odpowiedzialności zbiorowej jak i o terroryzm państwowy (np. zniszczenie
Libanu i śmierć ponad 1,000 ludzi w 2006).
W
tym samym tekście (29.V.2008) Ringer pisze również, że „Republikanie
sami siebie zniszczyli przez osiem lat rzadow George'a W. Busha,
popierajac wojne w Iraku.”
Jest to zmiana
pozycji, gdyż Ringer zawsze wychwalała zalety zaatakowania Iraku i
opiewała rozmiary uzyskanego tam „zwycięstwa” (np. 13.X. 2003).
Miarą tego
zwycięstwa może być fakt, że niezależne źródła oceniają iż od momentu
amerykańskiej agresji zginęły setki tysięcy Irakijczyków a 4 miliony
zostało uchodźcami. Ale 100,000 Irakijczyków w tą czy w tamta stronę, to
mało istotny detal, to w końcu Arabowie.
W oczach Pani Ringer Obamę dyskredytowało jego zetknięcie się z Billem
Ayersem (tekst z 14.X.2008), który w młodości protestował gwałtownie (i
gwałtem) przeciwko wojnie wietnamskiej. Ayers jest od lat cenionym
uniwersyteckim profesorem i naukowcem specjalizującym się w problemach
edukacji i w zwiazku z tym zasiadał w radach dwóch fundacji w Chicago
zajmujących się tym problemem, gdzie ztknął się z Obamą. Praca Ayersa
przyniosła mu np. tytuł obywatela roku miasta Chicago w 1997.
Przez lata
współpracował on na niwie edukacyjnej z wieloma znanymi postaciami, w
tym z Partii Republikańskiej. Natomiast w oczach Pani Ringer znajomość z
Ayersem świadczy o terrorystycznych powiązaniach i skłonnościach Obamy.
Dodajmy, że gdyby wielu więcej Amerykanów protestowało w latach 60-tych
gwałtowniej, może nie doszłoby do tragicznego i niepotrzebnego w
retrospektywie zrównania z ziemią Wietnamu i śmierci kilku milionów
ludzi.
Niedawno podobna dezinformacja i brak protestów doprowadziły do tragedii
w Iraku, której to agresii Obama był przeciwny od początku.
Natomiast znaczniej bardziej realne i niepokojące są koneksje Rahma
Emanuela, mianowanego właśnie przez Obamę na kluczową w amerykańskim
systemie prezydenckim pozycję szefa sztabu Białego Domu. Otóż Rahm do 18
roku życia posiadał obywatelstwo izraelskie a w 1991 służył jako
ochotnik w izraelskiej bazie wojskowej.
Kilka dni
temu jego ojciec, który był członkiem terrorystycznej żydowskiej
organizacji Irgun, organizującej zamachy bombowe na Brytyczyków,
Palestyńczyków i wysłanników ONZ w okresie powstawania Izraela po II
wojnie światowej, powiedział w wywiadzie, iż jego syn będzie na pewno
dobrym rzecznikiem Izraela w Białym Domu gdyż „nie jest Arabem i nie
będzie tam mył podłóg”. Sympatie samego Rahma odnośnie polityki
zagranicznej można też wywnioskować z faktu, iż jako szef kampanii
wyborczej demokratów w Kongresie przed wyborami w 2006, dopilnował tego
(kontrolując który kandydat dostanie wsparcie finansowe z centrali) by
do Kongresu dostali się tylko kandydaci generalnie popierający okupację
Iraku. Zwróćmy
uwagę iż Elżbieta Ringer w swoich niedawnych (11.XI.2008)
nieprzychylnych uwagach nt. Obamy i Rahma Emanuela nie zwróciła jednak
uwagi czytelników Dziennika Polskiego na te „terrorystyczne koneksje”
tego drugiego. Można tylko mieć nadzieję, iż pomimo takiego politycznego
bagażu swego szefa sztabu, Prezydent Obama zrealizuje wyborcze obietnice
dotyczące wycofania się z Iraku i będzie prowadził mniej jednostronną
politykę na Bliskim Wschodzie niż jego poprzednicy. Brak takiego
zrównoważonego podejścia oraz popieranie i finansowanie 40-letniej już
okupacji Wschodniego Brzegu przez Izrael, a obecnie okupacja Iraku jest
głównym podłożem terroryzmu i źródłem jego poparcia wśród
arabskiej/islamskiej ulicy. Ale dyskusja o podłożu i motywach terroryzmu
i ataku z 11.IX.2001, która powinna być podstawą do dyskusji co dalej,
nie została nawet podjęta w mediach amerykańskich i nikt nawet tego nie
zauważył.
To tylko wybrane kwiatki z długoletniej pracy Pani Ringer na niwie
politycznego uświadamiana czytelników.
Powinni Oni
przyjmować analizy i relacje Pani Ringer z USA ze zdrową dozą
sceptycyzmu, jako iż reprezentuje Ona skrajnie ultra-prawicową i
szowinistyczną opcję w znacznie szerszym spektrum poglądów
amerykańskiego społeczeństwa, czego dość przekonywującym wyrazem jest
zdecydowane zwycięstwo wyborcze Obamy.
Jerzy Patoczka, New Jersey, 20 Grudnia 2008
PS: Kilka dni po otrzymaniu przez Dziennik Polski mojego oryginalnego
listu, w komentarzu z 25.XI.2008 Pani Ringer ponownie podeszła do tematu
Rahma Emanuela i tym razem wspomniała o jego poprzednio przemilczanych
koneksjach z Irgun. Co za zbieg okolicznosci! Czekamy na ustosunkowanie
się do innych kwestii!
A dla pełnego obrazu
dodajmy, że wzmianka o Irgun została przez Ringer okraszona propagadową
wtyczką rodem prosto z izraelskiego Ministerstwa Prawdy o tym jak to (i
dokładnie kiedy to) Izrael oficjalnie potępił i odciął się od
terroryzmu. Ale na to że Izrael dalej ucieka się regularnie do aktów
terroru państwowego albo że PLO też się oficjalnie wyrzekł terroru
oczywiście zabrakło miejsca na łamach Dziennika Polskiego. Ale w końcu
nie jest on od rozpowszechniania pro-arabskiej propagandy. No i skąd też
się biorą te antysemickie żarty o Gazecie Jerozolimskiej i bzdury o
wpływach lobby żydowskiego w mediach
światowych! |